Witold Gombrowicz :
« Zawsze mnie śmieszy ten „Trans-Atlantyk“... rozfiglowany, sklerotyczny, barokowy, absurdalny, w stylu gawędziarskim sprzed stu lat, ale zmieszanym z innymi gatunkami słowa, nieraz ze słowami przeze mnie wymyślonymi. »
Testament. Rozmowy z Dominique de Roux |
"Andrzej Mleczko ilustruje "Trans-Atlantyk".
Konstanty Jeleński :
« Przebrany za karykaturalną wersję samego siebie, Gombrowicz wprowadza w życie w tej najradykalniejszej ze wszystkich swych powieści paradoks, który lubił wypowiadać pod koniec swego życia: «Nie widzę, dlaczego polski szlachcic w miarę konserwatywny nie miałby być najnowocześniejszym człowiekiem świata... jeśli potraktuje siebie w sposób naprawdę nowoczesny». »
K. Jeleński, esej Tajny ładunek korsarskiego okrętu, 1976 |
Józef Wittlin :
« Zapewne „Trans-Atlantyk” nie jest książką budującą i nie radzimy jej dawać w upominku dziatwie szkolnej. Chyba że będzie to dziatwa taka jak w „Ferdydurke”: łysa i brodata, „upupiona” przez belfra Pimkę — po raz drugi w życiu posadzona na szkolnej ławie. Nie jest książką budującą. Żyjemy w czasach tak budujących, iż pewno nazwą je kiedyś archeologowie epoką Wielkiej Budowy. Ciągle tylko budujemy. Właściwie jesteśmy już zbudowani. Pozostaje nam jeszcze tylko budowa schronów, w których się pochowamy, gdy Wielcy Budowniczowie Przyszłości zaczną z nieba burzyć wszystko, cośmy tu na ziemi w ciągu wieków pobudowali. A potem zbudujemy sobie budy z desek białych jak puch Gołębicy Pokoju. — Budujemy, budujemy. Budujemy mosty dla pana starosty, dla pana prezydenta, dla Pana Boga. Budujemy nawet ten most. którym wedle Zaratustry Nietzschego sami jesteśmy: mostem między zwierzęciem a nadczłowiekiem.
Witold Gombrowicz nie jest pisarzem budującym. A jednak nie brak mu cech wzniosłości, gdyż uparte dążenie do prawdy, choćby droga do niej wiodła przez cuchnące bagna —jest wzniosłym dążeniem. Gombrowicz jest artystą świadomym skutków swego odosobnienia. » J. Wittlin, esej Apologia Gombrowicza, 1951 |