Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies dostosowanych do indywidualnych preferencji użytkownika i pomagających przeprowadzić statystykę wizyt na stronie.

Mentions légales et conditions générales d'utilisation

Sidebar

Język

Strona główna

assi

Fragment

 

 

« Rozżalenie, tęsknota, piękność szczupłego kształtu przed nami – z czegóż pochodziły, jeśli nie z tego, że nie był mężczyzną? Bo my przyprowadziliśmy mu Henię, jak kobietę mężczyźnie, lecz on, jeszcze nim nie był... nie był samcem. Nie był panem. Nie był władcą. I nie mógł posiadać. Nic nie mogło być jego, nie miał prawa do niczego, był tym, który musi służyć i ulegać. »

Powtarzam, iż działo się to na przestrzeni sekund. A właściwie nie się nie działo: po prostu staliśmy. Rzekł Fryderyk, wskazując palcem na jego spodnie, trochę za długie i walające się w ziemi.
— Trzeba zawinąć nogawki.
— Racja — powiedział. Pochylił się. Fryderyk rzekł:
— Zaraz. Chwileczkę.
Widać było, że nie przychodzi mu łatwo to, co ma powiedzieć. Ustawił się jakoś bokiem do nich, spojrzał przed siebie i głosem zachrypniętym, ale bardzo wyraźnie, powiedział:
— Nie, zaraz. Niech ona zawinie.
Powtórzył : — Niech ona zawinie.

JPG - 8 ko
Obraz Rosława Szaybo.


Było to bezwstydne — było włamaniem się w nich — było wyznaniem, że oczekuje od nich podniecenia, zróbcie to, tym mnie uraczycie, tego pragnę... Było wprowadzeniem ich w wymiar naszej żądzy, naszego o nich marzenia. Cisza ich zakłębiła się przez jedną sekundę. I przez jedną sekundę czekałem na rezultat tej bokiem stojącej bezczelności Fryderyka. To co nastąpiło było gładkie, posłuszne i łatwe, tak ,,łatwe”, że prawie przyprawiało o zawrót głowy, jak bezszelestnie otwierająca się przepaść na równej drodze. Nie nie powiedziała. Tylko schyliwszy się, podwinęła mu nogawki, on zaś ani się ruszył; cisza ich ciał była absolutna.
A gumna rozległość naga uderzyła, z dyszlami sterczącymi wozów drabiniastych, z korytem pękniętym, ze stodołą niedawno łataną, która świeciła plamą w brunatnym okręgu ziemi i drewna. Fryderyk odezwał się zaraz potem: — Chodźmy!

JPG - 15.5 ko
Filmowa adaptacja powieści w reżyserii Jana Jakuba Kolskiego, 2003 r.


Skierowaliśmy się ku domowi — on, Henia i ja. To stało się już bezczelnie i jawnie. Wskutek tego powrotu przybycie nasze pod stolarnię uzyskało swój cel wyłączny — przyszliśmy po to, aby ona zawinęła mu nogawki, i teraz wracaliśmy — Fryderyk, ja, ona. Ukazał się dom ze swymi oknami, z dwoma rzędami okien, na dole, na górze — i z gankiem. Szliśmy, nic nie mówiąc.
Za nami rozległ się bieg po trawniku i Karol dogonił nas i włączył się... Był jeszcze rozpędzony, ale zaraz przystosował się do nas — szedł teraz spokojnie obok, z nami.

Pornografia, rozdział IV