Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies dostosowanych do indywidualnych preferencji użytkownika i pomagających przeprowadzić statystykę wizyt na stronie.

Mentions légales et conditions générales d'utilisation

Sidebar

Język

Strona główna

assi

Prezentacja

 

 

« Ja człowiekowi temu, Rodakowi, prawdy całej nie chciałem wyjawić, ani tyż innym Rodakom i Swojakom moim... bo chybaby mnie żywcem na stosie palono, końmi albo kleszczami rozrywano, a od czci i wiary odsądzono. »

Trans-Atlantyk nawiązuje do kultury szlacheckiej XVII i XVIII wieku, zwanej kulturą sarmacką. Jest satyrą na polską emigrację w Buenos Aires utrzymaną w stylu pseudobarokowym. Autor sam określa tę powieść jako parodię staroświeckiego opowiadania - szlacheckiej gawędy.

 

JPG - 9.3 ko
Affiche de Bolesław Polnar.


Gombrowicz pisał powieść w latach 1948-1950, poświęcając na to wyłącznie swoje godziny pracy w Banco Polaco w Buenos Aires.

« A płyńcież wy, płyńcież Rodacy do Narodu swego! Płyńcież wy do Narodu waszego świętego chyba Przeklętego! Płyńcież do Stwora tego św. Ciemnego, co od wieku zdycha a zdechnąć nie może! »

W 1950 r. Gombrowicz nawiązał kontakt z  Jerzym Giedroyciem,  dyrektorem emigracyjnego pisma Kultura, w którym ukazują się najpierw fragmenty powieści ze wstępem autora. Te fragmenty odebrane zostały jako atak na najświętsze uczucia narodowe polskich emigrantów i wzbudziły oburzenie.

JPG - 22.8 ko
Wydanie rumuńskie.


Trzeba dopiero autorytetu moralnego innego polskiego pisarza emigracyjnego, Józefa Wittlina (mieszkającego w Nowym Jorku), by Trans-Atlantyk ukazał się w Instytucie Literackim (Kultura) w formie książkowej, z nową przedmową Gombrowicza i słowem wstępnym Wittlina, w tym samym tomie co dramat Ślub.
.

JPG - 7.9 ko
W Polsce powieść została opublikowana oficjalnie dopiero w 1957 roku.


Francuskie tłumaczenie powieści, przygotowane przez Konstantego Jeleńskiego i Geneviève Serreau na podstawie wydania polskiego z roku 1957, zostało opublikowane przez Maurice’a

Nadeau w serii «Les Lettres nouvelles» w 1976 roku. W długiej przedmowie Konstanty Jeleński wyjaśnia, jakie trudności nastręcza tłumaczenie tego tekstu. Ta autobiografia w stylu barokowym, pełna neologizmów i zabaw lingwistycznych, inspirowana stylem sarmackiej i szlacheckiej gawędy, uchodzi za najtrudniejsze do tłumaczenia dzieło Gombrowicza.

JPG - 17.7 ko
Wydanie hiszpańskie, Seix Barral. Rysunek na okładce Rolanda Topora.


Przy okazji swej pierwszej edycji atak Gombrowicza na stereotypy «polskości» wywołał skandal wśród polskiej emigracji. Z czasem wzburzenie i oskarżenie o «anty-polskość» ucichły choć i obecnie zdarza się odczytanie powieści jako «niepatriotycznej» i szkodliwej. Satyra Gombrowicza wymierzona w narodowe przywary cały czas prowokuje i nic nie straciła na swej aktualności.

« Odczuwam potrzebę przekazania Rodzinie, krewnym i przyjaciołom moim tego oto zaczątku przygód moich, już dziesięcioletnich, w argentyńskiej stolicy. Nikogo ja na te kluski stare moje, na rzepę może i surową, nie zapraszam, bo w cynowej misie Chude, Kiepskie... »

Paradoksalnie Trans-Atlantyk jest jedynym utworem Gombrowicza, którego akcja rozgrywa się całkowicie poza Polską, w Argentynie.

« „Trans-Atlantyk” rodził mi się poniekąd jako „Pan Tadeusz” à rebours. Ten poemat Mickiewicza, też na emigracji pisany sto lat temu z górą, arcydzieło naszej narodowej poezji, jest afirmacją polskości z tęsknoty poczętą. W „Trans-Atlantyku” pragnąłem przeciwstawić się Mickiewiczowi. Jak pan widzi, zawsze urządzam się tak by tworzyć w dobrym towarzystwie! »
Testament. Rozmowy z Dominique de Roux
JPG - 11.2 ko
Plakat Tomasza Bogusławskiego.


« Razu pewnego, gdy wracałem w nocy z Caballito na piechotę, zacząłem się bawić układając sobie wspomnienia z pierwszych dni dni pobytu w Buenos Aires we wzór jakiegoś Grand Guignolu a zarazem, mocą samej przeszłości, poczułem się anachroniczny, udrapowany w stylu antycznym, uwikłany w jakiś sklerotyzm, nieomal pradawny - i to tak mnie ucieszyło, iż przystąpiłem zaraz do pisania czegoś, co miało być moim prapradawnym pamiętnikiem z owego czasu. »
Dziennik, 1957